Rozdział I

Rezydencja Rodu Srebrnego Milenium, Dziedziniec Kryształowy, noc

Yue siedziała przy oknie, wpatrując się w księżyc. Lubiła ten widok, czuła wtedy jednocześnie radość i pustkę wewnątrz siebie. Nie potrafiła wytłumaczyć skąd się to bierze, chociaż bardziej prawdopodobne było to, że nie chciała sama przed sobą przyznać się do prawdy. Między nią a księżycem, tym bardziej będącym w pełni, istniała jakaś specyficzna więź. Tak jakby ją wołał, a ona wołała do niego.

Rozległo się pukanie do drzwi. Yue powoli odwróciła się od okna.
- Proszę. - Do pokoju weszła jedna ze służek, kłaniając się po wejściu. - O co chodzi Sui?
- Lady Taiyang Ling kazała po panienkę posłać. Mówiła, że to pilne - odpowiedziała dziewczyna spokojnie. Yue wstała, wygładziła lawendową sukienkę i poprawiła włosy. Wiedziała, że babcia lubi schludny ubiór i dużą uwagę zwraca na wygląd innych, tym bardziej swoich wnucząt.
- Dziękuję Sui, możesz odejść. - stanęła w drzwiach. - Po moim powrocie przyszykuj mi, proszę, wodę do kąpieli. - Służka skłoniła się.

***


Instytut Świętej Orchidei


Yue stała obok młodej nauczycielki ze szkoły - Xiao Tai, która dopiero zaczynała karierę w Instytucie. Stały we dwie przed drzwiami do sali lekcyjnej - sztuki walki. Zajęcia prowadziła Shen Xiu, Yue słyszała jej głos pełen dumy, trochę patetyczny i irytujący. Xiao Tai zapukała do drzwi i po ułamku sekundy je otworzyła.


- Shen Xiu - zaczęła, zaglądając do sali - mogę cię prosić na momencik? - Nauczycielka rzuciła tylko, że ma być cisza w klasie i wyszła na zewnątrz, zamykając za sobą drzwi. Yue stanęła z boku, nie chcąc za bardzo rzucać się w oczy. 


- Czego chcesz? - zapytała gburowato Shen Xiu. Spostrzegła Yue, ale pomyślała, że to tylko jakaś zwykła dziewczyna z pospólstwa. - Mów co masz do powiedzenia, bo nie mam czasu.


- Shen Xiu - zaczęła - to Yueliang Yue. Została dopisana do twojej klasy, ale dopiero teraz mogła rozpocząć naukę.  


Shen Xiu otaksowała młodą dziewczynę, starając się ją ocenić. Yue stała spokojnie, patrząc przed siebie, nie pokazując skrępowania czy zdenerwowania. Po chwili podeszła, skłoniła się uprzejmie, mimo że wiedziała iż Shen Xiu nie jest osobą, która zasługuje na jakikolwiek szacunek. Jednak została wychowana w taki a nie inny sposób i okazywała szacunek starszym osobom, nawet jeśli ich nie lubiła  a tym bardziej nauczycielom.


- Miło mi panią poznać, pani Shen Xiu ze Świętej Rodziny. - specjalnie zaznaczyła z jakiego rodu pochodziła nauczycielka, aby pokazać, że wie co nie co o niej. - Jestem Yueliang Yue z Rodziny Srebrnego Milenium. - przedstawiła się cicho, podnosząc głowę. 


Zobaczyła nieznaczny grymas na twarzy Shen Xiu, odwracającej się i wchodzącej do klasy. Nie chcąc zostać na zewnątrz Yue poszła zaraz za nią, nieznacznie na pożegnanie kłaniając się Xiao Tai.

Spokojnie weszła do sali i stanęła na środku. Rozejrzała się, poznawała niektóre osoby, inne widziała po raz pierwszy ale domyślała się kto jest kim dzięki dostarczonym notatkom o ludziach z klasy i radom babci Ling.

- Do naszej klasy od dzisiaj będzie chodzić nowa uczennica. - zaczęła Shen Xiu. - Przedstaw się.


- Jestem Yueliang Yue. Miło mi was poznać. - powiedziała spokojnie, zobaczyła uśmiech na twarzy Ye Ziyun i to dodało jej odwagi.


- Usiądź. - rozkazała Shen Xiu. - Jak mówiłam wcześniej zanim mi przerwano, musicie znać brzydką prawdę. Jesteście niby wszyscy równi, ale tak nie jest. - Yue usiadła z przodu w ławce, wyciągając zeszyt do notowania. - W prawdziwym świecie nie ma równości. Nie istnieje.


Yue nie słuchała zbyt uważnie wywodu nauczycielki, nie miał w jej oczach racji bytu. Wiedziała doskonale, że w tej klasie jest wiele osób, których potencjał jest wyższy od Shen Xiu. Rozejrzała się po sali. Sporo osób było skromnie ubranych, kilkoro nawet bardzo. Spojrzała za siebie na tył klasy. Rozpoznała kilka twarzy, mimo że nigdy się nie spotkali, a babka Ling nie pokazywała jej ich portretów i nie opowiadała o rodzinach. Tego była pewna. 

Shen Xiu kontynuowała swój monolog o Mieście Chwały, jedynym ocalałym mieście. Młoda Yueliang lekko prychnęła z pogardą, zakładając ręce na krzyż. Usłyszała pytanie z tyłu klasy.

Nauczycielka Shen Xiu powiedziała, że Miasto Chwały jest jedynym, które przetrwało Wiek Ciemności, że jesteśmy jedynymi żywymi ludźmi. Jaki masz dowód na to stwierdzenie? Mogę zapytać, czy nauczycielka kiedykolwiek była poza Świętymi Górami Przodków i odwiedziła Bezkresną Pustynię, Toksyczny Las, Bagno Krwawego Księżyca, Zatokę Duchów, Góry Niebiańskiego Blasku i Północne Śniegi? - zapytał Nie Li


Yue lekko uśmiechnęła się. Ciekawe jak dumna Shen Xiu wyplącze się z tego.


Byłam w Mieście Chwały od urodzenia i nigdy nie odwiedziłam tamtych miejsc. - odpowiedziała zmieszana. 


Skoro nauczycielka Shen Xiu nigdy nie była w tych miejscach, jak może być tak pewna, że jesteśmy jedynymi żywymi ludźmi? Yue podniosła ręke. Także chciała zabrać głos w tej sprawie. Na sali podniosły się szepty.


- Tak? - warknęła zirytowana Shen Xiu.


- Nauczycielko Shen Xiu - zaczęła Yue wstając, aby lepiej być słyszaną - znam osobę z poza Miasta Chwały, więc miejsca wymienione przez Nie Li najprawdopodobniej istnieją i żyją tam ludzie tacy sami jak my. - Shen Xiu zacisnęła mocno usta, niemal odgryzając sobie język.


- Kto niby? - zapytała, udając głupią. - Na pewno byli z Miasta Chwały i tylko na jakiś czas przenieśli się, na pokolenie lub dwa. Więc to żaden dowód. - Yue już chciała odpowiedzieć ale jej przerwano.


- Nauczycielko Shen Xiu mogę opowiedzieć ci pewną historię? - zapytał Nie Li, ta skinęła głową. - Była kiedyś żaba w głęboko w studni. Od narodzin zawsze była w studni. Od samego początku mogła zobaczyć tylko fragment nieba, więc twierdziła, że niebo jest tak duże jak otwór w studni. Ale czy niebo jest tylko wielkości otworu? Możemy tylko powiedzieć, że żaba była ignorantką.


W klasie rozległy się ciche szepty. Shen Xiu niemal pluła krwią ze złości, tak samo jak i Shen Yue.


- Poza tym nauczycielko czy nie mówiłaś, że pospólstwo będzie tylko pospólstwem? A Lord Ye Mo? On także pochodził z pospólstwa. - Shen Xiu spojrzała na listę uczniów.


- Lord Ye Mo to geniusz i tobie z tego co widzę nie uda się powtórzyć tego osiągnięcia. - zaśmiała się złośliwie. - Arystokrata z czerwoną sferą duszy, z mocą duchową na poziomie 5 i siłą na 21. - popatrzyła z pogardą. - Jak zostaniesz Wojownikiem brązowej rangi to będzie dobrze. - zaśmiała się złośliwie. Na sali rozległy się po raz kolejny szepty. - Tak? - Yue podniosła dłoń.


- Chciałam o coś zapytać, bo nie jest dla mnie to zbyt jasne, mogę? - Shen Xiu skinęła głową. - Czy do kultywowania mocy duchowej nie jest potrzebna też znajomość atrybutu sfery duszy? - Kilka osób zdziwione popatrzyło na Yue. - Nie jest powiedziane, że odpowiednio poprowadzona osoba nie osiągnie nawet rangi Legendy przy starcie ze straconej pozycji, mam racje? Proszę mnie poprawić jeśli się mylę. Nie Li może, jeśli będzie się starała, osiągnąć wszystko co zamierzy, nawet zostać Poskramiaczem Demonów rangi Legendy - spojrzała na tył klasy - więc dlaczego, nauczycielko, nie chcesz go wspierać w tym? Czy nauczyciel nie powinien motywować uczniów? Czy nie byłoby większym sukcesem wytrenowanie tych średniaków i najgorszych, niż osoby utalentowane? To pokazałoby, że nauczyciel potrafi nawet z niczego zrobić coś. Tak dosadnie mówiąc. - Shen Xiu zatkało - Nauczycielko Shen Xiu, wstydzę się, że to ty mnie nauczasz. - Yue usiadła kończąc swój monolog.


- Jakim prawem ty - przeglądała listę uczniów, szukając na niej Yue. Kiedy zobaczyła jej dane, ucichła i prawie usiadła z wrażenia. Zacisnęła usta.


- Nauczycielko Shen Xiu, co powiesz na mały zakład ze mną i Nie Li. - spojrzała na tył klasy. - Za dwa miesiące są egzaminy, jeśli Nie Li nie będzie miał rangi Brązu to i on, i ja odejdziemy z Instytutu. Ponadto przeproszę publicznie za znieważenie ciebie. - Shen Xiu uśmiechnęła się złośliwie. - Ale jeśli się uda to wtedy ty odejdziesz ze szkoły i nigdy więcej nie będziesz nauczać swoich herezji, zgoda?



  

Komentarze